Views: 41
Mt 26:31-46. Jest bowiem napisane: Uderzę pasterza i rozproszą się owce stada. Lecz gdy zmartwychwstanę, udam się do Galilei przed wami. A Piotr odezwał się do niego: Choćby się wszyscy zgorszyli z twojego powodu, ja się nigdy nie zgorszę.
Z istoty samej nazwy wynika, że jest to pokolenie, które żyło w okresie pontyfikatu naszego rodaka Ojca Świętego Jana Pawła II. Tak naprawdę to pokolenie zaczęło się tworzyć już od wyboru Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową, to jest od 16.10.1978 r.
Kiedy poproszono mnie o napisanie artykułu na ten temat, długo zastanawiałem się jaki klucz przyjąć do jego zapisania, w końcu pogodziłem się z sam z sobą i z własnymi myślami, że nie da mi się uniknąć zapisów wprowadzając doń, choćby odrobiny tak zwanej prywaty, a to dlatego, że praktycznie, kiedy Karol Wojtyła został wybrany na papieża miałem 12 lat. Czyli w okresie rozpoczynającym wiek dojrzewania.
Jednak prawdziwą niespodziankę związaną z JP-2 przeżyłem, kiedy miałem 17 lat i jako jeden z wielu harcerzy drużyny starszo harcerskiej, w ramach kościelnych służb porządkowych Totus Tuus pełniliśmy służbę porządkową (17.06.1983 r.) na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie, podczas Mszy Świętej w czasie drugiej pielgrzymki Ojca Świętego do Polski.
Wtedy to już odczuwaliśmy niepowtarzalny klimat świętej osoby, przebywającej wśród nas. Na ten klimat składały się też niezapomniane chwile, takie jak ta, że harcerki z otrzymanych od wiernych kwiatów na pewnym odcinku bieżni ułożyły harcerską lilijkę, której zdjęcie mam w swoich zbiorach do dziś.
Inną również zaskakującą i podniosłą chwilę przeżyliśmy, o której niewiele osób wie, to ta, że na kilka minut przed przyjazdem Ojca Świętego na stadion, tak zwanym sposobem „na głuchy telefon” przekazywaliśmy sobie od ucha do ucha błyskawiczną informację, że w chwili, kiedy Ojciec Święty będzie przejeżdżał po bieżni będziemy klęczeć na jedno kolano.
Trzeba w tym miejscu jeszcze powiedzieć, że tak naprawdę to każdy kto żył w tym czasie, ma swoją własną niepowtarzalną historię związaną z osobą Jana Pawła II, którą mógłby zainteresować wielu. Są to historie albo bardziej powszechne albo ściśle indywidualne. Ja bym też mógł jeszcze wiele opowiadać o swoich papieskich historiach. Jak choćby o fakcie, że za pośrednictwem księdza proboszcza z zaprzyjaźnionej parafii w tamtym czasie poznałem zawodowego fotografa, u którego miałem przyjemność gościć i on pokazał mi zdjęcia czarno-białe (1983 r. Stadion Dziesięciolecia) wykonane przez siebie i to głównie transparentów, których to kolportaż był w gruncie rzeczy niedozwolony i zabroniony. Nie przeszkadzało to jednak nam w ich rozprowadzaniu.
Cztery lata później już w czasie trzeciej pielgrzymki Ojca Świętego do Polski (1987 rok) również w gronie harcerzy w ramach tych samych służb porządkowych Totus Tuus jednocześnie pełniliśmy służbę sanitarną: na placu Defilad jak i na placu Grzybowskim. Powiem, że dla mnie wielkim zaskoczeniem było to, że mój drużynowy Jacek Czarnecki, który trzymał ten zaszczyt w wielkiej tajemnicy szedł na czele Procesji Eucharystycznej z placu Defilad na plac Zamkowy – kończącej Kongres Eucharystyczny.
Po kilku następnych latach znów połączyły mnie losy, tym razem moje akademickie z red. Czarneckim. Tak się złożyło, że kilka lat później zacząłem studiować na prywatnej uczelni politologię – ze specjalizacją dziennikarską i to tam zasugerowano mi temat najpierw pracy licencjackiej (2006r.), a potem pracy magisterskiej (2008), obie związane z osobą Jana Pawła II. Dziś już nie pamiętam, dlaczego tak się stało, nawet o ile dobrze kojarzę sam się o to specjalnie nie starałem. To była raczej sugestia wykładowców może władz uczelni, teraz już dokładnie sobie tego nie przypominam. Jednak jeszcze zanim to nastąpiło wydarzyła się rzecz, która niestety dotyczy każdego z nas, a mianowicie fakt Odejścia do Domu Ojca naszego kochanego papieża (02.04.2005 r.). Wtedy wspólnie z kilkoma dziennikarzami związanymi z naszą uczelnią opracowaliśmy periodyk pod tytułem „Pauza” i tematyczne słuchowisko radiowe (dla radia internetowego naszej uczelni), do którego tło muzyczne stanowiły pieśni Lubelskiej Federacji Bardów, do tekstów wierszy Karola Wojtyły. Pamiętam, że kiedy podczas nagrania zrobiło się już całkiem melancholijnie na zakończenie naszej pracy twórczej z głośników popłynęła jakże budująca pieśń „Pieśń poranna (Kremówki). I wtedy się zaczęło. Jeden z dziennikarzy (mój przyjaciel-Marek Kusiba) dał znak, abyśmy wzięli się za ręce i jak dzieci z przedszkola zaczęliśmy tańczyć wokół dość dużego stołu w studiu radiowym naszej uczelni. I nikt nie miał wątpliwości, że to nie było naruszeniem powagi chwili, ale jednym z ostatnich akcentów okazania między przyjaciółmi z roku jedności i miłości.
Nieco częściej zaczęto mówić o pokoleniu JP-2 w dniu pogrzebu Ojca Świętego. Wtedy i do mnie dotarło, że ja jestem przedstawicielem tego pokolenia. Cóż każda sprawa jest łatwa do zanegowania. Zaczęto wtłaczać do głowy osobom, które miały przekonanie, że mogą śmiało się identyfikować jako pokolenie JP-2, iż tak naprawdę oni będąc albo próbując się nazywać tym pokoleniem nie spełniają jego wymogów, takich jak przestrzeganie Dziesięciu Przykazań Bożych, nauczania Jana Pawła II oraz wszelkich innych ideałów religijnych. Trzeba pamiętać, że to była naciągana historia przez lewicowe środowiska. Ten kto neguje, że tego pokolenia nie ma, że tego pokolenia nie było nie będzie, że nie było Pokolenia JP-2, wziąłbym na wycieczkę w czasie pobytu w Polsce, któregoś z papieży i postawił przy oknie papieskim pod Pałacem arcybiskupów krakowskich razem z tymi wiernymi, którzy czekają całymi dniami, żeby zobaczyć papieża i wtedy mogliby naocznie się przekonać, czy rzeczywiście tego pokolenia nie ma.
Jako swego rodzaju przeciwwagę do samej istoty pokolenia JP-2 zaczęto kreować w roku 2003 idee tak zwanego pokolenia sms-ów, co nie miało żadnego związku, ani też nie mogło konkurować z bardzo zaangażowanym o czystym sercu pokoleniem Jana Pawła Drugiego, które tak na dobre zaczęło się jeszcze bardziej jednoczyć właśnie w momencie Odchodzenia do Domu Ojca Jana Pawła Drugiego, no i potem na papieskich czuwaniach, m.in., w Warszawie w kolejne rocznice śmierci naszego rodaka, w których już jako dziennikarz i fotoreporter miałem okazję i zaszczyt uczestniczyć.
Chciałem jeszcze wrócić do osoby Jacka Czarneckiego. W czasie, kiedy umierał Ojciec Święty, niemal wszyscy polscy katolicy wykupowali wszelkie publikacje na temat JP-2. Należałem do nich również i ja, i to wcale nie dlatego, że moja praca licencjacka była już na ukończeniu, ale wtedy wszyscy Polacy nie mieli cienia wątpliwości, że JP-2 jest święty. Oczywiście również dlatego, że kilka razy JP-2, tak jak inni „miałem na wyciągnięcie ręki”, a słuchać i widzieć nie musiałem Go w telewizorze. Wystarczyło mieć zaproszenie i udać się na miejsce nabożeństwa.
W tamtym czasie wśród wielu publikacji wpadł mi w ręce dwutygodnik Viva, w którym był reportaż Jacka z Watykanu z tamtych trudnych chwil. Mam do niego wielki szacunek, bo choć od naszego wspólnego harcerzowania minęło wiele lat i dłuższy czas nie mieliśmy kontaktu ze sobą, to zgodził się udzielić mi wywiadu na potrzeby mojej pracy licencjackiej. Mówił mi tak jak w innych wywiadach, których udzielał, że on ani inni dziennikarze w ogóle nie przewidywali, ani nie byli tak do końca przygotowani na to, że będą musieli się zmierzyć z bólem i cierpieniem związanym z Odchodzeniem do Domu Ojca Jana Pawła Drugiego. Polacy byli w trochę innej sytuacji niż przedstawiciele innych narodów chociaż niekoniecznie, bo Nasz Papież był znany w wielu krajach i w wielu krajach był orędownikiem miłości i pokoju no i teraz jak ktoś powie, że tego pokolenia nie ma i nie było i nie będzie, no to tak trochę myślę, że jest w błędzie nie będę się z nikim spierał, ale ja uważam siebie w 100% nawet jeżeli ktoś mi będzie wytykał moją grzeszność, że ja jestem przedstawicielem takiego pokolenia.
Przynależność religijna nie polega na tym, że jest się czystym jak diament. Może właśnie dlatego przeciwnicy wiary w Boga podjęli szereg działań, aby upadł jedyny autorytet moralny. Wymyślając różne świństwa i głupoty, jak choćby zrzucając całkowitą odpowiedzialność na JP-2 za grzechy nieczystości duchowieństwa.
Dodam jeszcze, że łatwo nie ma – myślę, że osoby wierzące zrozumieją moją myśl. Otóż brałem udział w wielu wydarzeniach, którym przewodniczył JP-2, Benedykt XVI, Franciszek (Kraków 2016). Wiem na pewno, że wymienieni przeze mnie papieże, w czasie, kiedy ja uczestniczyłem w nabożeństwach, którym przewodniczyli niosły ze sobą mocne przesłanie czystej miłości i może właśnie dlatego, to nie pasuje „mędrcom tego świata”.
brat Jacek – Jacek Kalinowski
https://egzystencjalnewedrowki.pl/