Views: 19
Dziś jadąc z pracy do domu pierwszą część trasy odbyłem autobusem linii 520. Początkowo miałem jechać razem z moim przyjacielem, który miał wykonać konkretne prace na mojej działce. Jednak on pojechał wcześniej i spotkałem się z nim dopiero na przystanku Potockich. To, że na autobus 173 czekaliśmy pół godziny to pikuś, bo było warto. Kiedy wsiedliśmy do autobusu zaraz przy drzwiach zauważyłem wolne miejsce z prawej strony. Przy oknie siedziała bardzo ładna młoda dziewczyna jak sądzę w wieku nie więcej niż 22 lata. Kiedy zauważyła, że mój przyjaciel stoi spytała:
D: Czy może pan chce usiąść?
On odpowiedział
S: Nie, dziękuję.
Włączyłem się do tej wymiany zdań i powiedziałem:
J: Mój przyjaciel woli starsze dziewczyny, a ja młodsze.
Po przejechaniu dalszych paru kilometrach zauważyłem, że wspomniana dziewczyna jedzie z przyklejoną głową do szyby podtrzymując ją prawą ręką. Wtedy zapytałem ją:
J: Przepraszam, czy pani się źle czuje?
D: Nie, nie, ja mam migrenę, boli mnie głowa a moja zimna dłoń łagodzi ból.
J: Aha rozumiem, bo jakby zachodziła potrzeba to w czasach harcerskich byłem medycznie przeszkolony.
D: Ja też byłam harcerką.
Dojeżdżając do naszego docelowego przystanku trochę obawiając się jak dziewczyna zareaguje życzyłem jej Zdrowia, Mocy Ducha Świętego, Prowadzenia Pana Jezusa, a wysiadając dodałem po prostu do widzenia. Było to dość spontaniczne spotkanie, ale każdy biorący udział w tej rozmowie miał świadomość, że cała konwersacja choć z pozoru poważna opierała się na wysokim poziomie zdrowego humoru.
Takie sytuacje jak wyżej opisana czasami zdarzają mi się w prozie warszawskiego życia. Choćby ostatnio w autobusach czy tramwajach, kiedy okazuje się młodzi ludzie umieją powiedzieć w różnych momentach wspólnej, na ogół trudnej podróży, takie słowa jak „proszę”, „przepraszam”. Kiedyś miałem bardzo trudną sytuację, kiedy autobus przyhamował z całym impetem wpadłem bezwolnie całym ciałem na siedzącą przede mną ładną dziewczynę. Myślałem, że mnie delikatnie mówiąc zruga. Oczywiście nie z tego powodu ją przeprosiłem. Ona wtedy powiedziała: „nie ma sprawy, nic się nie stało”.
Wiadomo dziewczyny, zwłaszcza te ładniejsze czy chłopaki nie lubią jak się na nich patrzy. Około miesiąc temu mój wzrok zawiesił się na pewnej ładnej dziewczynie w miejskim autobusie. Ona, kiedy zorientowała się, że na nią patrzę zamiast zmrozić mnie swoim wzrokiem serdecznie się uśmiechnęła. Oczywiście nie chodzi tu oto, aby co pięć minut wodzić wzrokiem za młodymi kobietami lub proponować im coś poważniejszego, np. nowy związek, zwłaszcza jak się ma od 21 lat żonę i córkę. Jednak dzięki wzajemnemu zrozumieniu i życzliwości przyjemniej można przeżyć warszawskie korki i koszmar podróży miejskimi środkami lokomocji a życie staje się piękniejsze.
brat Jacek