Views: 17
Żyjemy Tu i Teraz. Często odwołujemy się do przeszłości, snujemy plany na przyszłość. Część z nas wyciąga wnioski z przeszłości / czyli uczy się na błędach i wykorzystuje doświadczenia.
Część osób nie planuje, żyje tzw. teraźniejszością. Intuicyjnie lub biorąc przykład z bogatego dorobku filozofii wschodu. Jednak pozornie. Tak naprawdę każdy z nas żyje przyszłością.
Czy jest bardzo dobrze, dobrze lub wręcz tragicznie wyposażony w środki do życia lub chwilowy ich brak, każdy żyje przyszłością. Nie tylko dlatego, że z logicznego punktu widzenia wszystko ulega zmianie, czas płynie, ciała: stałe, płynne, gazowe, w tym oczywiście ludzkie, podlegają przeobrażeniom, przemianom, starzeniu się i destrukcji.
Wierzący wiedzą, dlaczego tak to wszystko przebiega. Inni tłumaczą sobie, to co dzieje się wokół, rządzącymi wszechświatem, a może wszechświatami prawami fizyki, czy też prawami innych nauk, które wymyślił/ zbadał/ wdrożył człowiek. Czy jednak człowiek?
Jedni, w brew logice i zdrowemu rozsądkowi żyją w przekonaniu, że będą wieczni, inni mają świadomość ułomności i zbliżającego się kresu podróży.
Właściwie ci pierwsi też, jednak starają się nie myśleć o tym, że nadejdzie koniec ich egzystencji fizycznej szczególnie, gdy teoretycznie mają jeszcze przed sobą długie lata życia.
Jest powiedzenie, że każdy wiek ma swoje prawa, innymi słowy: ludzie w zależności od swojego wieku biologicznego, związanej z tym kondycji fizycznej mają różne spojrzenie na sytuacje, otaczająca rzeczywistość czy też inne podejście w kwestii snucia wspomnianych wcześniejszych planów na przyszłość.
Właśnie o jakiej przyszłości myśli człowiek wierzący? To wiemy. O jakiej myśli np. ateista? Ja osobiście nie wiem i chyba nie miałbym odwagi nie tylko zapytać o to, ale wydaje się, że byłoby to niestosowne.
Czy człowiek świadomy, wierzący nie planuje? Owszem też planuje. Wszak planowanie jest w pewnym sensie wbudowane w system naszego sposobu myślenia i funkcjonowania. Tyle, że wierzący planuje w sposób, który w założeniach ma charakter tymczasowy. Ma świadomość, że jest tu tylko przez chwilę. Ten nie wierzący planuje tak, jakby od tych planów, miało zależeć wszystko. Co po sobie pozostawi? Często pustkę, wspomnienie nielicznych, może przykładowo kilka mieszkań kupionych za pomocą swoich szwindli, które, o ile ma potomstwo przejdą na nie w spadku. Często będą te lokale, czy zgromadzone środki kulą u nogi, powodem do rodzinnych niesnasek. Oby nie pozostawił długów, bo z nimi przyjdzie żyć jego córkom i synom.
Świadomi, wyposażają potomstwo w wiarę, wiedzę, umiejętność znalezienia się tutaj i teraz. Bo jak to mówią pieniądze szczęścia nie przynoszą. Choć wielkim tego świata wydaje się, że jest inaczej. Dla nich warto byłoby przytaczać słowa tych, którzy odeszli. Choćby takiemu Gatesowi słowa niezapomnianego Steve’a Jobsa, które napisał tuż przed śmiercią.
Gorzej, gdy ludzie wierzący albo tacy, którym się tylko wydaje, że wierzą żyją na przekór temu w co wierzą. Przekonani są, że tylko oni podążają właściwą ścieżką życia. Liczą się dla nich, podobnie jak dla tych niewierzących drobiazgi i to co mogą wycisnąć z tego tu i teraz do maksimum. Innymi słowy zachowują się podobnie jak ludzie pozbawieni wiary i nadziei. Pobudek takiego postępowania jest wiele, ale o tym może innym razem.
I na koniec. Czy ci świadomi i wierzący nie chcieliby żyć jak najdłużej i korzystać z dóbr tu i teraz. A i owszem chcieliby, tylko że oni właśnie są świadomi chwili i krótkotrwałość, ułomności tego tu i teraz, dlatego podchodzą inaczej do swojej obecnej postaci, w jakiej tu i teraz się znaleźli. Często spokojniej, często bez zadęcia, często bez nadymania się, często bez uporu i przekonania o swojej doskonałości i nieomylności. Czy obce im są przywary ludzi nie wierzących? Nie, nie są obce, ba często je mają aż w nadmiarze. Często popełniają błędy, jednak są świadomi swojej omylności i swojej ułomności, ponieważ mają świadomość, że obecne życie to tylko przystanek w dalszej drodze. Starają się do końca, trwając na tym przystanku, pracować nad sobą i żałować tego co złego uczynili. Czy w obawie o osądzenie? Zapewne też, często jednak z innych pobudek, choćby z tzw. wyższych pobudek moralnych. Dla nich dobra materialne nie są celem, są raczej narzędziem do osiągnięcia celu, choć i bez nich ten cel mogliby spokojnie osiągnąć.
Marek R.