Views: 2

Przyzwoitymi ludźmi łatwo jest manipulować.
J.K. Rowling, Harry Potter i Czara Ognia

Jakie zależności istnieją między potrzebą samooceny, która jest stałym elementem życia każdego człowieka a podatnością na techniki manipulacyjne. Związek jest oczywisty. Im większa potrzeba podnoszenia własnej samooceny tym większe pole do popisu mają manipulatorzy, którzy w sposób mniej lub bardziej wyrafinowany stosują wobec nas takie techniki jak konformizm, manipulowanie własnym wizerunkiem czy też deprecjacja innych. Manipulatorzy chcąc zabłysnąć, wdać się w łaski innych, dla własnego interesu zrobią wszystko.

Jest to początek procesu manipulacji, w ślad za nim idą kolejne.

Tak jak w każdej dziedzinie życia podobnie jest wśród braci audiofilskiej. Mamy tutaj do czynienia z ludźmi, którzy dla własnych korzyści, choćby dla podniesienia swojego prestiżu, w dążeniu do umocnienia swojej pozycji w określonej grupie społecznej w sposób nie przebierający w środkach będą stosowali wszelkie techniki manipulacji, aby zmienić postawy innych osób oraz ocenę osoby manipulatora.

W swoich działaniach, również dla podniesienia swojego poziomu samooceny będą posuwali się do działań niemal irracjonalnych, które osobom o dużej skłonności na manipulację mogą wydać się właściwe. Samych zaś manipulatorów osoby podatne będą uważały za wiarygodnych (patrz m.in. artykuł pt. Guru na blogu AVG), godnych polecenia, podobnie jak też ich wypowiedzi.

Cóż na takie tanie „sztuczki” dadzą się nabrać osoby, które zazwyczaj krótko mają do czynienia z hobby jakim jest audio lub takie, które wierzą, że manipulator posiada dużą wiedzę.

Na swojej drodze spotkałem wielu takich manipulatorów. Zazwyczaj przez krótki czas „terminowali”, pobierali wiedzę od innych, czytali periodyki. Po czasie bardzo krótkim wyrastali na speców co się zowie.

Osoby zajmujące się audio, audiofile, audioluby i melomani z doświadczeniem niejednokrotnie 20, 30 letnim nie uciekli by się do takich tanich zagrywek, jak wspominani manipulatorzy. Ba, mają zbyt wiele szacunku dla siebie i dla innych, zbyt dużą wiedzę, aby popisywać się

Zazwyczaj ingracjatorzy, samozwańczy guru są tak zadufani w sobie, że ciężko jest im przyznać się do błędów, popełnianych gaf. Atakują ludzi o wiedzy tysiąckrotnie większej od wiedzy jaką posiadają. Posuwają się do działań deprecjonujących osoby, które nie tylko przewyższają je wiedzą, ale mają już jakieś uznanie w środowisku audio. Niekoniecznie w świecie audio wirtualnego.

Szczególnie atakują osoby, które odkryją manipulacje i nazywają po imieniu działania tychże manipulatorów/ guru.

Przykładami takich działań jest choćby atakowanie ludzi na forach, często na forach, na których ci manipulatorzy nigdy nie zagościli. Ataków dopuszczają się z innych platform (często forów). Robią to w sposób bezwzględny i wyrachowany. Ludzie ci posiadając nie tylko małą wiedzę i doświadczenie silą się na teksty opiniodawcze o niskiej wartości merytorycznej, które w oczach mniej doświadczonych lub podatnych na manipulację uznawane są za wiarygodne.

Tym czasem cała Polska audiofilska czyta te teksty i wielu ludzi o dużym doświadczeniu i zasobach wiedzy w kułak się z nich śmieje. Ponieważ wszyscy mają tego świadomość, że tak jak w każdej dziedzinie nie liczy się tzw. wiedza książkowa, lecz wieloletnie doświadczenie i kontakt często wielomiesięczny z licznymi urządzeniami audio. Nie mylić kontaktu z urządzeniami audio poprzez obecność na wystawach w tym AVS. Legendą obrósł już tekst, który zasłyszałem od znajomych audiofilów, audiolubów (śmieją się z niego), że podobno wszystkie wzmacniacze kosztujące powyżej 4000 złotych polskich grają tak samo.

Pozostawię to bez komentarza.

Smutne jest, że tego typu ludzie zyskują poklask wśród użytkowników forów a mniej doświadczeni im ufają. Tym czasem ogromna rzesza audiofilów, audiolubów o olbrzymiej wiedzy od lat zaprzestała uczestniczenia i pisania na wielu forach. Mają swoje blogi, grupy na FB. Powodem tego są m.in., działania tychże manipulatorów, „speców od audio”. Za tym też idzie spadek poziomu merytorycznego forów, co łączy się właśnie z odchodzeniem tych najbardziej doświadczonych. Ludziom związanym od wielu lat z audio nie chce się już kopać z przysłowiowym koniem, wdawać się w jakieś idiotyczne utarczki słowne. Po prostu nie mają na to czasu, są też tym zmęczeni.

Nic to. Prawdziwi audifile, audioluby i melomani zawsze będą mieli kontakt ze sobą, jak nie osobisty to telefoniczny, mailowy, czy poprzez FB.

Ja osobiście mam kontakt z wieloma wartościowymi ludźmi, których znam też osobiście wystawy, spotkania, rozmowy audio video). Cenię sobie ich wiedzę.

Odrębnym zagadnieniem jest wykorzystywanie przez manipulatorów zjawiska konformizmu, które to ma zarówno pozytywne jak też negatywne znaczenie. Mam tu na myśli dwa przejawy konformizmu nazywane przez badaczy: konformizmem normatywnym i konformizmem informacyjnym. Zjawisko konformizmu normatywnego jest mniej skuteczne w rękach manipulatorów. Konformizm informacyjny jest dużo silniejszym mechanizmem oddziaływania na ludzi, szczególnie do dużych grup jakimi są konsumenci, wyborcy, wyznawcy religii w naszym przypadku użytkownicy zasobów internetowych, czyli forów, grupy dyskusyjnych, portali społecznościowych (Facebook, Twitter i inne).

Mechanizm konformizmu wykorzystywany jest właśnie przez ludzi/ osoby, o których pisałem w pierwszej części mojego tekstu.

Osoby poddane manipulacji – uczestnicy forum, szczególnie te, które zaczynają swoją „karierę” w światku audiofilskim, często odczuwają potrzebę podporządkowania się, przypodobania działaniom tychże manipulatorów. Działanie takiego manipulatora często ogranicza się do przedstawiania argumentu lub propozycji spojrzenia na pewne zjawisko. Często manipulator stara się zaistnieć w wielu wątkach dyskusyjnych, co jednocześnie w oczach osób mniej doświadczonych i chcących się przypodobać – nazwijmy to kolokwialnie „wejść w środowisko” – akceptują punkt widzenia ingracjatora, choćby był on w swoich wypowiedziach nierzetelny. Ważne, aby jego wypowiedzi brzmiały wiarygodnie i nie znalazły zbyt wielu oponentów. U osób poddanych manipulacji włącza się z czasem mechanizm dysonansu poznawczego, proces powodujący, że wzorowanie się na innych zachowaniach, przyjmowanie punktu widzenia innych, w tym przypadku manipulatora uznawany jest przez manipulowanych za własny (inni tak uważają zapewne mają rację).

W środowisku audio, gdzie niestety w lansowaniu idiotycznych teorii prześcigają się często ludzie o niskich zasobach wiedzy merytorycznej lub tacy, którzy traktują pewne zagadnienia powierzchownie – często dla zyskania szybkiej aprobaty i poprawienia samooceny – dochodzi do kuriozalnych sytuacji. Ludzie o olbrzymiej wiedzy i kulturze, świadomi swoich osiągnięć w dziedzinie audio rezygnują z udziału we wszelkich forach, które często stają się polem do popisu lub miejscem do urządzania jatek ludzi, którzy mają ze sobą jakieś problemy, często niską samoocenę.

Kolejnym, zabiegiem ingracjatora jest manipulacja własnym wizerunkiem. Osoba taka czyni wszelkie zabiegi, często bardzo wyrafinowane, aby ukazać się w jak najlepszym świetle. Często w dziedzinie audio przekłada się na lansowanie pozornie błahych twierdzeń czy też opisów sprzętu nie popartych solidnymi, wielotygodniowymi testami. Wystarczy opanowanie charakterystycznego dla środowiska slangu i sformułowań, kilka zapożyczonych myśli osób zajmujących się zawodowo testowaniem i opiniowaniem. Nagle manipulator urasta do roli speca, fachowca, wygłasza opinie niemające pokrycia w rzeczywistości. Łykają to jak pelikany ludzie o mniejszym doświadczeniu i wiedzy. A takich na obecnych forach jest coraz więcej. Ingracjatorzy posługują się przy tym jeszcze jednym zabiegiem. Otóż przedstawiają się jak osoby skromne, aby jak najlepiej się zaprezentować (manipulowanie własnym wizerunkiem). Mamy tu do czynienia ze zjawiskiem nazwanym przez badaczy autoprezentacją.

Kreowanie siebie, manipulowanie własnym wizerunkiem nie jest złym zjawiskiem. Jest jednak to manipulacją, gdy dochodzi do rozbieżności między wizerunkiem faktycznym (rzeczywistym) a wizerunkiem kreowanym.

Mamy tu do czynienia próbę ingracjacji, która polega na ukazaniu siebie lepszym, o większym zasobie wiedzy niż faktyczny.

Taka autoprezentacja ma swoje zalety i wady. Jest łatwa do zweryfikowania, szczególnie w tak hermetycznym środowisku jakim jest światek audiofilski.

O innym zjawisku, czyli o deprecajcji osób znajdujących się w dalszym lub bliższym otoczeniu nie będę się rozpisywał.

O zjawisku tym wspomniałem już w pierwszej części mojego tekstu. Mam tu na myśli oczernianie, atakowanie innych osób. Przykładem tego może być właśnie atakowanie osób z innych kręgów, forów, grup dyskusyjnych. Motywy deprecjacji są różnorakie, np. podniesienie własnego prestiżu. Gorzej, gdy ich podłożem są inne aspekty, choćby czysta niepohamowana zawiść.

Dodam, że w prawdziwym życiu ludzie ci są sympatyczni, mili dla innych. Dysonans, który tu następuje, różnica w postawach, czynach w świecie realnym i świecie wirtualnym świadczyć może o szeroko zakrojonych działaniach manipulacyjnych.

Tekst mój niech będzie przestrogą dla osób rozpoczynających przygodę z audio.

Powtórzę to raz jeszcze. Pamiętajcie, że elokwencja, próby lansowania się, często poprzez wypowiedzi o wątpliwej merytorycznej wartości nie są miernikiem wiedzy i doświadczenia i mogą Was zaprowadzić w ślepy zaułek. Wiedzę w tej dziedzinie a szczególnie doświadczenie nabywa się latami. Bywa, że okupione jest to licznym próbami, porażkami, błędami, w konsekwencji dużymi stratami finansowymi. Jeśli komuś się wydaje, że wiedzę w tej dziedzinie zdobędzie, np. przez okres 4-5 lat, to jest w dużym błędzie. Ja osobiście takich osób nie znam. Chyba, że mamy do czynienia z osobą, która chce tanimi chwytami, sztuczkami pozyskać aprobatę dużej grupy ludzi.